Jak podaje "Rzeczpospolita" słuzbowa limuzyna pana Dudy przez wiele tygodni stała w garażu Biura Ochrony Rządu czekając na nowe ogumienie, gdyż 20 stycznia podczas pobytu prezydenta Andrzeja Dudy w Krakowie również zniszczona została jedna opona.
I BMW 7 high security powinno zostać tam tak długo, aż producent dostarczy nowe opony, ale z czasem pojawiła się "pilna potrzeba" jego użycia i w BOR zdecydowano o zdobyciu potrzebnej opony z... magazynu części wycofanych z eksploatacji.
Z tego miejsca rzeczy zazwyczaj trafiają na śmietnik, ale tym razem funkcjonariusze część przeznaczoną do zutylizowania postanowili założyć w limuzynie, którą 4 marca z zawrotną prędkości mknęli z prezydentem na wyjazd w górzysty teren.
Ustalenia każą również poddać wątpliwość relację o profesjonalnej postawie kierowcy prezydenta. Na A4 miał on bagatelizować komunikaty komputera pokładowego o awarii. W tle pojawiają się jednak spekulacje o naciskach ze strony urzędników Kancelarii Prezydenta, by jak najszybciej pokonać ze spóźnioną głową państwa trasę z Karpacza do Wisły.
Ot, czy to czegos nie przypomina?
Żeby było jeszcze śmieszniej "Rzepa" zdradza, że ważącym kilka ton autem z napędem na tylną oś (i oponami z odzysku) funkcjonariusze BOR próbowali... wjechać kamienną trasą na Śnieżkę.
Gdzie tylko pisowska "dobra zmiana" dojdzie, musza być kłopoty.
ps: tekst częściowo przeklejony z "Natemat". Nie mogłem się powstrzymać. Przy całym możliwym tragizmie tej sytuacji doganiamy Monty Pythona ;-)
http://natemat.pl/174729,to-bor-owcy-mogli-zabic-dude-rzeczpospolita-ujawnia-ze-do-bmw-zalozono-opone-z-magazynu-czesci-do-utylizacji
http://www.rp.pl/Polityka/303179847-Prawda-o-wypadku-prezydenta-Andrzeja-Dudy.html
Komentarze